W ramach projektu „Potyczki z wieszczem, czyli autobusem do cooltury” dofinansowanego przez Fundację PZU byliśmy znowu w teatrze. Tym razem na spektaklu „Piekło – Niebo”.
Uczniowie SP 1 znowu dopisali – spektakl obejrzało 48 osób. Niemalże wszystkim się spodobał, a niektórzy dyskutowali o swoich emocjach wywołanych sztuką jeszcze w drodze powrotnej. Wielu nie może się doczekać na następną wyprawę do teatru. Ci, którzy stale już jeżdżą z nami zarazili się już teatralną pasją. Ci, którzy byli pierwszy raz – wiedzą już, że teatr to przeciwieństwo nudy, a spektakl w teatrze wzbudza o wiele większe przeżycia i emocje niż najlepszy nawet film.
„Piekło–Niebo” zaczyna się spektakularnie. Za konsoletą DJ Daje Radę. Scena eksploduje muzyką elektroniczną, a olbrzymie figury geometryczne (wyświetlane laserowo) tańczą rytmicznie w przestrzeni. Tempo narasta. Widownia się ożywia. DJ Daje Radę to Jola, mama Tadzia. Po koncercie telefonuje do synka. Obiecuje bezpiecznie wrócić do domu. Krótko potem rozlega się huk. Jola ginie w wypadku. Tadzio dowiaduje się o nieszczęściu od Ciotki Renaty. Chłopiec nie rozpacza, ale zamyka się w szafie. Widzowie go nie zobaczą - w trakcie spektaklu będą mogli tylko usłyszeć głos Tadzia, spokojnie i zadziwiająco dojrzale komentujący przygody jego mamy w zaświatach.
Sztukę „Piekło–Niebo” napisała Maria Wojtyszko, kierowniczka literacka teatru, a wyreżyserował dyrektor artystyczny WTL Jakub Krofta. Polska dramatopisarka i czeski reżyser tworzą bardzo skuteczny tandem artystyczny. Spektakl zachwyca rozmachem, wybitnymi kreacjami aktorskimi i przepięknymi obrazami scenicznymi.
Najtrudniejszemu wyzwaniu w spektaklu musiał sprostać Tomasz Maśląkowski, który zagrał Boga. Aktor stworzył przekonującą i charyzmatyczną postać.
Świetne są w spektaklu zarówno diabły, jak i anioły. Osmółka, pośledni diabełek, poniżany przez okrutnych szatanów i manipulowany przez toksyczną matkę. Wspaniały Belzebub, groźny idiota z siłowni. Bardzo przekonujący Lucyfer. Anioły o nieokreślonej płci – Sandafel – mężczyzna z burzą blond loków i przepiękna anielica z rudą brodą.
W trakcie spektaklu na chwilę tracimy wątek – bo oto pojawia się teatr w teatrze. Aktorzy animują lalki liska i kaczuszkę. Ale to właśnie w teatrze na Ziemię wydostaje się diabeł Osmółka przyszły autor bajek dla dzieci i wujek Tadzia oraz chomik – w którego zamieniony został dziadek chłopca.
Za sprawą sceny obrotowej niebo przemienia się błyskawicznie w piekło, a piekło w niebo. Na przeźroczystym ekranie być Bogiem.
Mama Tadzia w finale godzi się ostatecznie ze swoją śmiercią. Zostanie w niebie. Tadzio będzie mógł wreszcie wyjść z szafy.